wtorek, 18 maja 2010

#89 - Ziniol #7

Siódmy numer Ziniola ukazał się juz jakiś czas temu, ale mimo to na pewno nie zaszkodzi napisać o nim kilku krótkich zdań, nawet ze sporym opóźnieniem. Bo jak zwykle jest to numer na poziomie.

Dla mnie najciekawszym tekstem w siódmej odsłonie magazynu jest ten traktujący o grupie Doom Patrol, którą swego czasu bardzo się zachwycałem (i oczywiście od tamtej pory nie przeczytałem żadnego z kolejnych Trade'ów, ale co się odwlecze...). Można tu przeczytać nie tylko o runie Morrisona, ale także o dużo wcześniejszych przygodach tych nietypowych bohaterów. Poza tym w numerze znajduje się rozmowa z Andrzejem Janickim (szkoda, że to jedyny wywiad w tym Ziniolu, nie zapominajmy jednak o stronie internetowej kwartalnika), podsumowanie dwóch dekad komiksu w wolnej Polsce napisane przez Karola Konwerskiego, teksty o polskich zinach (zarówno tych aktualnych, jak i prekursorskich) oraz artykuł zatytułowany Kto zabił polski komiks? - od pewnego czasu bardzo popularne pytanie. Całość stanowi bardzo ciekawą lekturę pozbawioną zgrzytów.

Jeśli chodzi o komiksy, zaprezentowano prace kilku autorów goszczących już wcześniej w magazynie (np Nick Abadzis, panowie od Morfium) oraz kilka nieznanych stałemu czytelnikowi kwartalnika nazwisk i są to rzeczy niezłe, aczkolwiek idealnie pasują do nich słowa napisane przez Dominika Szcześniaka we wspomnianym artykule Kto zabił polski komiks? - "Takich, które mogłyby podbić świat jest niewiele. Takich, o których zapomina się chwilę po przeczytaniu - mnóstwo". I faktycznie, lekturę siódmego Ziniola mam już dawno za sobą, a teraz, po ponownym przejrzeniu magazynu, da się zauważyć, że w głowie pozostało jedynie wrażenie miło spędzonego czasu, ale same krótkie historyjki wyleciały z pamięci. Mimo to ciężko napisać o tych komiksach, że są kiepskie. Po prostu nie należą do "takich, które mogłyby podbić świat", ale też nie na takie się nastawiałem.

Jakiś czas temu na stronie magazynu można było przeczytać, iż "tylko cud może sprawić, że drukowany Ziniol nie będzie 96-stronicowym kwartalnikiem o niewielkim nakładzie. A my w cuda nie wierzymy". A ja na to - wielka szkoda, jeśli do tego dojdzie, ale moja wypowiedź znajdująca się na dole podlinkowanego wpisu jest nadal aktualna.

poniedziałek, 3 maja 2010

#88 - Żywe Trupy: Tu Pozostaniemy [Robert Kirkman & Charlie Adlard]

The Walking Dead to kolejna seria, o której nie pisałem od dawna, a w międzyczasie postanowiłem nieco zmienić podejście i uzupełnić polskie Trade'y, z których zrezygnowałem kiedyś na rzecz oryginału. Nie zaszkodzi jednak wybrać sobie choć kilku komiksowych seriali wydawanych w rodzimej wersji, także, o ile wcześniej pisałem o The Walking Dead, teraz zamierzam przerzucić się na Żywe Trupy.

Po bombie atomowej spuszczonej na bohaterów w ósmym tomie, Stworzeni By Cierpieć, było dla mnie prawie oczywiste, że kolejny TPB będzie dużo spokojniejszy oraz mniej zaskakujący od poprzedniego. I rzeczywiście. Bo nawet ktoś tak pomysłowy jak Kirkman musiałby się naprawdę natrudzić, żeby zaprezentowane tutaj wydarzenia były równie wstrząsającą niespodzianką - musi chyba minąć sporo czasu, zanim serii uda się osiągnąć podobny efekt. Wierzę, że będzie dobrze, a tymczasem dziewiąty tom może okazać się trochę słabszy od ósmego. To chyba naturalne wrażenie w czasie lektury tak zwanych przejściowych Trade'ów; w Invincible jest podobnie, tyle że konstrukcja świata przedstawionego w Żywych Trupach ogranicza scenarzystę, którzy przecież nie może pozwolić sobie na pewne zabiegi znane z przygód Niezwyciężonego, gdzie może wydarzyć się praktycznie wszystko. Tutaj o pewnych rzeczach nie może być mowy, także wybrnięcie z sytuacji wydaje się dużo trudniejsze.

Tu Pozostaniemy, tom zbierający zeszyty #49-54, przedstawia przede wszystkim zmagania Ricka i jego syna z koszmarem, który obrócił ich (niełatwe nawet bez tego) dotychczasowe życie w gruzy. Ponownie skazani na tułaczkę, jak zwykle zostają świetnie sportretowani przez Kirkmana, doskonale radzącego sobie z pokazywaniem ich jako wraków ludzi, którym mniej lub bardziej odwala. Stan psychiczny bohaterów oraz wątek obyczajowy na pierwszy plan, zombiaki w tle i o to chodzi od samego początku serii. Potem następuje spotkanie z kilkoma starymi znajomymi (można było się tego spodziewać) oraz początek znajomości z nowymi postaciami, które już wkrótce mogą okazać się kluczowe dla opowieści Kirkmana i Adlarda. Jestem bardzo ciekaw, w jakim kierunku pójdzie teraz seria - pisałem o tym w drugim akapicie poprzedniego wpisu dotyczącego Żywych Trupów, nie chcę się teraz powtarzać, ale ostrzegam przed delikatnym spoilerem.

Jak już wspomniałem, Tu Pozostaniemy może wydawać się tomem gorszym od poprzedniego i właściwie, cholera, jest gorszy. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej, rozpierducha w ósemce zmieniła tę serię na zawsze (pokazując jednocześnie, że po Żywych Trupach można spodziewać się absolutnie wszystkiego), było więc jasne, że przez chwilę będzie spokojniej. A względny spokój to wróg tej opowieści, co nie znaczy, że całość nie trzyma poziomu, do którego stali czytelnicy zdążyli już przywyknąć. Nadal jest bardzo dobrze.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...