poniedziałek, 21 marca 2011

#141 - Superman: Red Son [Mark Millar, Dave Johnson & Kilian Plunkett]

Wyobraźcie sobie, że zamiast w Stanach Zjednoczonych, młody Kal-El rozbija się w Związku Radzieckim. Pomysł prosty, a jednocześnie genialny. I bardzo łatwy do spieprzenia. Jak pokazać Supermana z sierpem i młotem na klacie, stojącego u boku Stalina, w taki sposób, aby w grę nie wchodził niezamierzony efekt komiczny? Na szczęście Mark Millar dał radę i nie zrobił z tego banalnej opowieści pokazującej, że amerykańska wersja ostatniego syna planety Krypton to ideał, natomiast jego komunistyczny odpowiednik jest czystym złem. Czerwony Superman to wciąż wkurzający harcerzyk o dobrym sercu, tyle że wyznający odmienną ideologię. W Red Son pragnie bezpieczeństwa i dobrobytu ludzkości za wszelką cenę, która, jak łatwo się domyślić, prędzej czy później okaże się bardzo wysoka. A może jednak nie? Dodatkowymi plusami scenariusza są niesamowita pomysłowość oraz to, że czytelnik jest zaskakiwany na każdym kroku.

Pomysły Millara nie opierają się wyłącznie na prostym odwróceniu ról: Superman był Amerykaninem, teraz jest komunistą, Batman chronił Gotham, teraz walczy o wolność w Związku Radzieckim i ma nieco cieplejszą czapkę, i tak dalej. Zmian jest dużo więcej i na pewno będą sporą niespodzianką. Na przykład znana wszystkim Lois Lane, bez Clarka Kenta staje się Lois Luthor, a sam Lex to naukowiec próbujący udaremnić plany głównego bohatera tej opowieści, ale w trochę inny sposób niż zwykle. I z trochę innych powodów. Scenarzysta bawi się oczekiwaniami odbiorców; nigdy nie wiadomo, w jakiej roli zobaczymy postacie, które dobrze znamy z czytanych wcześniej przygód jednego z najbardziej znanych komiksowych superherosów.

Red Son składa się z trzech części, prezentujących stopniowe dochodzenie Supermana do absolutnej władzy, w jego mniemaniu sprawiającej, że świat stał się miejscem niemal doskonałym. Akcję każdego z epizodów dzieli wiele lat; obserwujemy, jak bohaterowie stają się coraz starsi oraz coraz bardziej zdeterminowani. Każdy z nich stracił stanowczo za dużo czasu. Jedni chcą obalenia rządów Supermana, marzeniem innych (na przykład Wonder Woman) jest cały świat realizujący plan przybysza z Kryptonu. Nie wszystkim podoba się komunizm, na świecie nadal jest kilka miejsc stawiających opór (łatwo się domyślić, gdzie znajduje się ostatni bastion, przeciwstawiający się Związkowi Radzieckiemu niczym pewna galijska wioska Rzymianom), ale pamiętajmy, że pan S to wciąż dobry chłopiec i nie chce wprowadzać swoich zasad używając do tego siły. Dla mnie właśnie to jest głównym atutem komiksu: Millar nie robi z głównego bohatera czarnego charakteru. Jeżeli Czerwony Syn postępuje źle, robi to w dobrej wierze i myśląc przede wszystkim o bezpieczeństwie ludzi, co czyni z niego postać tragiczną. Co nie znaczy, że pod koniec przegrywa. Tego nie napiszę, przekonajcie się sami.

Akcja pędzi do przodu jak szalona, towarzyszą jej bardzo dobre ilustracje. Rysunki są dobre same w sobie, a do tego dochodzi jeszcze kreatywność autorów przy tworzeniu takich rzeczy jak nowe stroje starych bohaterów, nie tylko Supermana i Batmana. Oczywiście w przypadku tego komiksu scenariusz jest dużo ważniejszym elementem niż oprawa graficzna, jednak i w jej przypadku należą się słowa uznania.

Miniseria napisana przez Marka Millara to lektura na więcej niż jeden raz, więc naprawdę warto w nią zainwestować. Sama opowieść powinna spodobać się przede wszystkim osobom dobrze zaznajomionym ze światem Supermana, wyłapią w niej dużo więcej nawiązań i smaczków niż przeciętny czytelnik (czyli na przykład autor tej recenzji), ale zabawa i tak jest przednia, od pierwszych stron aż do samego końca. Sam pomysł na finał może zdziwić i zostać uznany za taki sobie, jednak nawet jeśli... co tam, to przecież i tak Elseworld, w dodatku bardzo dobry. Napisałbym, że Red Son to najlepsza rzecz, jaką czytałem w ciągu paru ostatnich tygodni, ale kilka dni temu pochłonąłem drugi TPB serii Scalped, więc nie napiszę. Napiszę za to, że polecam jak cholera. Sam pomysł zachęca do sprawdzenia komiksu, a potem jest jeszcze ciekawiej, więc wiecie, co z nim zrobić.

W następnym odcinku (najprawdopodobniej):
Scalped: Casino Boogie [Jason Aaron & R.M. Guéra]

14 komentarzy:

tO mY: pisze...

Dawno to czytałem, też uznałem za bardzo dobre, ale najbardziej mi utkwiła w pamięci czapka-uszatka Batmana. Genialne ;-)

Kuba Oleksak pisze...

Huhu! O Red Sonie już wkrótce będzie można poczytać i na Kolorowych Zeszytach!

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

Jak już wspominałem - to mój must have. Nigdy nie lubiłem supermana. Dopiero ostatnio dopiero( po Esie Sale/Loeb) zakceptowałem tą rządową kurwe i mam zamiar co nieco nadrobić :). Oprócz Red son mam w planach: dumsdeja , tą miniserie o Kentach, it's a bird i All stara Morrisonowego co o nim onegdaj pisałeś:). Coś jeszcze polecasz?

BTW Zajebiste figurki są z tego Elseworlda

Łejn http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSjVjlHtvPlsZgseT9Jkxe-zHlAq6PerjbIjVJqaUBuAq3vXRsY&t=1

Kent http://www.superherotimes.com/news/images/ElseworldsRedSonSupermanFig.jpg

Michał Misztal pisze...

Tak, czapka Batmana to coś, co najłatwiej zapamiętać. Zabawne, na końcu komiksu rysownik pisze, że wielu osobom nie spodobał się ten pomysł.

@stig helmer
Figurki zajebiste, fakt. Polecam tylko to, ca recenzowałem tutaj, sam nie czytałem jeszcze Supermana Loeba i Sale'a, Doomsdaya i miniserii o Kentach (prawdę mówiąc nawet o niej nie słyszałem).

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

The Kents : http://en.wikipedia.org/wiki/The_Kents

Zdaje się że może byc ciekawa.

Supermen na cztery pory roku jest znakomity. Polecam.

Marcin Z. pisze...

Doomsday jest swietny, a przynajmniej taki wydawał mi się kilka lat temu...
Red Son brzmi obiecująco. A znasz wersję ekspresjonistyczną? Superman's Metropolis?:>

Michał Misztal pisze...

@stig
Może kiedyś sprawdzę, chociaż drogie to, przynajmniej polska wersja. Jeszcze się rozejrzę. Napisz recenzję, może mnie zachęcisz.

@Marcin
Superman's Metropolis nie znam. Doomsdaya też nie, czytałem jedynie recenzję na blogu Kingpina.

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

Do końca roku na pewno popisze coś więcej o duecie Loeb/Sale (mam już na półce dardevila i supermana teraz czekam na Long H - więc zrobię jakiś artykuł o ich twórczości).

Ale na razie mam inne (komiksowe też) recenzenckie zaległości i zobowiązania .. poza tym nie chcę żeby mi komiksy całkowicie bloga pożarły:)W każdym razie na pewno za jakiś czas coś napiszę więc stej tuned.

A co do ceny - ja kupiłem na egmontowej wyprzedaży w ubiegłym roku ale obecna nie wydaje mi się wygórowana. To jeden z lepiej wydanych Mistrzów komiksu. Naprawdę full wypas ekskluziw a nie trzeszczący "pseudoekskluziw" z papierem na którym zostają ślady palców(bo tak to zazwyczaj

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

... chyba ekskluzywne wydania egmontu wyglądają)

[ucięło przy wklejaniu]

Michał Misztal pisze...

Zachęcasz mnie coraz bardziej, ale jednak poczekam jeszcze na recenzję. Na inne też.

Kopiec Kreta pisze...

pomysł wydaje się rzeczywiście świetny, prosty i genialny, tak jak napisałeś. chętnie bym przeczytał. ciekawi mnie jaką rolę odgrywa Batman, bo tylko wspomniałeś delikatnie na ten temat...

Michał Misztal pisze...

Batman robi właściwie to, co zwykle, tyle że na terenie Związku Radzieckiego i jest bardziej bezkompromisowy. A tylko wspomniałem, bo wbrew pozorom w komiksie nie ma go aż tak dużo, niemniej odgrywa bardzo ważną rolę.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...