niedziela, 6 maja 2012

#226 - Promethea Book 3 [Alan Moore & J.H. Williams III]

Już chyba po raz drugi podepnę się pod teorię Gonza, mówiącą o tym, że Moore bardzo często pod pretekstem komiksu daje czytelnikowi złożony esej na jeden z interesujących go tematów. Trzeci tom serii Promethea to właśnie ten, w którym esej zaczyna wygrywać z fabułą. Niby dalej chodzi o tę samą opowieść, jedna Promethea zastępuje inną, zaś miastem nadal rządzi opętany burmistrz, ale tym razem wydarzenia te schodzą na drugi plan, zajmują niewiele miejsca, ustępując dalszym wykładom dotyczącym natury magii, a zarazem tego, jak skonstruowany jest cały materialny i niematerialny świat. Czy tak dalekie odejście od wcześniejszych wątków to błąd? Ja nie narzekam, choć zmiana jest znacząca i pewnie wcale nie ostateczna, w tym sensie, że dalej pierwotna historia stanie się jeszcze mniej ważna. Moore chyba nie chciał zaczynać w ten sposób, z grubej rury. Pierwszy tom rzeczywiście był bardzo przystępny w porównaniu do trzeciego, z drugim stanowiącym nie zawsze łagodne przejście. Co wcale nie znaczy, że Promethea nagle stała się bełkotem, wciąż czytam tę serię z wielkim zainteresowaniem i bez bólu, a ilustracje Williamsa ze stylem oraz kolorami, których autorem jest Jeromy Cox, ciągle zmieniającymi się w zależności od tego, jakie miejsce odwiedzają główne bohaterki, to naprawdę genialna sprawa. Zostały dwa tomy, podejrzewam, że jeszcze bardziej przypominające wykład i odchodzące od historii obrazkowej. I dobrze, bo czyta się to świetnie, zaś Promethea to seria, o której bez obaw można powiedzieć, że jest inna niż wszystkie.

Brak komentarzy:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...