No proszę - jeszcze wczoraj, pisząc o przyszłości wciąż całkiem nowego magazynu Egmontu, założyłem, że "jakoś to idzie", a zaraz potem przeczytałem wywiad z Tomaszem Kołodziejczakiem, który na pytanie "Czy Fantasy Komiks, czyli stosunkowo tani magazyn z dużą ilością komiksów, może być remedium na czytelnictwo i sprzedaż komiksów?" odpowiada: "Brakuje nam klientów, ale niedużo. Dajemy pismu jeszcze czas. Jeśli utrzyma się na rynku, to zajmie stałe miejsce na półkach wybranych kiosków. Wtedy według tego modelu możemy kreować kolejne tytuły. Wszystko rozstrzygnie się jesienią". Czyli jednak wcale nie jest tak różowo i wciąż nic nie wiadomo.
Na razie cieszmy się tym, co mamy, czyli piątym numerem. W środku znajdziemy dalszy ciąg Rozbitków z Ythaq (jest dobrze: akcja, akcja i kilka nowych wątków, choć takie rzeczy jak zmutowany dziadyga krzyczący "Cha, cha, cha, cha, cha!", gdy wyrastają mu skrzydła, zalatuje mi pomysłami rodem z naiwnych komiksów tworzonych przeze mnie na świetlicy w podstawówce) oraz finał pierwszej podserii Samuraja (szkoda, że mimo widowiskowych i dobrze narysowanych scen bitewnych, ostatni odcinek rozczarowuje; sprawia wrażenie kończonego na szybko).
Zazwyczaj nie wspominam o humorystycznych jednoplanszówkach - albo są żenujące, albo zapominam je zaraz po przeczytaniu. W piątym numerze pojawiła się jakaś nowa seria stanowiąca krótkie przerywniki pomiędzy albumami, ale... już nie pamiętam jej tytułu. Serio. I tak nie byłem nią zachwycony.
Jednak jest jeszcze coś interesującego - seria Zaraza, pierwsza znacząca nowość od pierwszej części Samuraja w Fantasy Komiks #2 (a w następnym numerze kolejny niepublikowany dotąd w FK cykl - Sloka). Komiks opowiada o zmaganiach dwóch wrogich plemion, łączących siły, by pokonać dziesiątkującą ich chorobę. Na razie, zarówno scenariuszowo i graficznie, Zaraza nie zaniża poziomu magazynu, ale też nie wzbudza mojego entuzjazmu. Mimo wszystko, zdążyłem się już przekonać, że niektóre z prezentowanych w nim tytułów potrzebują czasu, by się rozkręcić; mam nadzieję, że ten nie jest wyjątkiem.
4 komentarze:
Wczoraj przeglądałem w empiku (chyba nigdy wcześniej nie miałem żadnego numeru magazynu FK w rękach)i się pozytywnie zaskoczyłem, poziomem rysunków w tym komiksie samurajskim (spektakularne kadry z jakąś bitwą- jest rozmach!). Zaraza też wyglądała super. Reszta wyglądała tak jak się spodziewałem, ale te dwa komiksy naprawdę wizualnie dużo lepsze niż można by się spodziewać. Ciekawe jak jest ze scenariuszem?;-)
A widzisz. Nie wygląda to tak strasznie, jak wydawało się na początku.
Ze scenariuszami jest tak, że naprawdę da się to czytać. Jest schematycznie i czasem rażąco naiwnie, ale ja tam nie spinam dupki, nie wczuwam się i tak jakoś wyszło, że mam wszystkie dotychczasowe numery na półce. Czyli można.
W tym numerze zdecydowanie rządzą "Barbok i Blondella" :) Świetny humor; szkoda, że goblinów mało...
Seria, jak seria - nie zawsze daje radę od początku. Tak jest i w FK. Np. "Legenda" mi nie podeszła po pierwszym albumie, ale czytałem już dalej i jest coraz lepiej. "Zaraza" na razie też nie robi wielkiego wrażenia, ale widać że ma potencjał. "Rozbitkowie..." i "Lasy..." od razu polubiłem i to głównie na nie czekam. Ze stripów "Gobliny" najlepsze, młody Lanfeust też spoko a "Barbok i Blondella" na razie w miarę dobre.
Prześlij komentarz