Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dean motter. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dean motter. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 października 2010

#113 - Hellblazer: The Family Man [Jamie Delano i inni]

Co tym razem, w czwartym TPB jednej z ciekawszych serii ze stajni Vertigo, prezentującej przygody cynicznego maga Johna Constantine'a? Naprawdę sporo dobrego. Delano wciąż przykuwa uwagę dobrymi pomysłami oraz nastrojową narracją, co nie powinno dziwić żadnego czytelnika poprzednich tomów. W The Family Man główny bohater stara się ująć tytułowego seryjnego mordercę, który morduje całe rodziny (czasem zostawia przy życiu któregoś z rodziców, ale nigdy dzieci), a lista ofiar jest coraz dłuższa i nikt nie potrafi temu zaradzić. John ściga go wyłącznie z osobistych pobudek, ponieważ przypadkowo wskazał mu kolejną szczęśliwą rodzinę, co dla zabójcy oznacza tylko jedno: idealnych kandydatów do pójścia pod nóż. A potem sprawa robi się jeszcze bardziej osobista i skomplikowana - morderca postanawia dopaść kogoś z rodziny Constantine'a...

Historia Family Mana jest najlepszą rzeczą, jaka znalazła się w tym tomie, ale nie zajmuje całości, a jedynie pięć z ośmiu zeszytów. Szkoda, że kończy się tak szybko. Reszta to pojedyncze opowieści - szósta wynikająca bezpośrednio z głównego wątku, siódma, nieco słabsza, z gościnnym udziałem innego scenarzysty (Dick Foreman) i moim zdaniem przekombinowana, oraz finałowa, czyli powrót Delano i znakomitej narracji, choć tym razem bez horroru, a "tylko" z ciekawymi przemyśleniami Constantine'a na temat otaczającego go świata.

Najgorzej ma się warstwa graficzna komiksu - czasem jest całkiem niezła, jednak momentami (na przykład w Sundays Are Different, ostatnim zeszycie, rysowanym przez Deana Mottera i Marka Penningtona) woła o pomstę do nieba. Jeszcze innym razem (Mourning of the Magician, ilustracje Seana Phillipsa) obrazki są dziwne, mogą się podobać, ale zdecydowanie nie pasują do reszty, co z kolei może być niemałą wadą dla czytelników lubiących spójność. Nie da się ukryć, że biorąc pod uwagę jedynie doznania wizualne, Hellblazer przegrywa. Na szczęście mimo tego jest wart przeczytania i sięgnięcia po kolejne Trade'y, co, mam nadzieję, zrobię jak najszybciej.

środa, 23 września 2009

#43 - Hellblazer: The Devil You Know [Jamie Delano i inni]


Mojej przygody z Hellblazerem ciąg dalszy. Wygląda na to, że zostanę z tą serią na dłużej - drugi TPB podoba mi się bardziej niż Original Sins, głównie za sprawą pewnej historii, która nie znalazła się w regularnych zeszytach.

The Devil You Know został prawie w całości napisany przez Jamiego Delano, za to rysowników występuje dużo więcej niż ostatnio. Nie wymieniałem twórców w tytule, wszyscy znajdują się w etykietach. Do najciekawszych ilustratorów należą Mark Buckingham, obecnie rządzący w Fables, Bryan Talbot oraz znany chociażby z V for Vendetta David Lloyd. W stosunku do poprzedniego wydania zbiorczego nastąpiła znacząca poprawa warstwy wizualnej komiksu - wreszcie jest nie tylko co czytać, ale i co oglądać.


Oprócz historii z comiesięcznych wydań Hellblazera (w The Devil You Know są to numery #10-#13) znalazły się tutaj Hellblazer Annual #1 oraz The Horrorist #1 i #2. Zeszyty zamykają kilka wątków zaczętych w poprzednich dziewięciu odcinkach i są dobre, chociaż drażni mnie pojawiający się w numerze #13, z dzisiejszej perspektywy całkowicie wyświechtany patent "Niech bohaterowi przytrafi się wszystko, co najgorsze, a na ostatniej stronie okaże się, że to tylko zły sen". Mimo tego drobnego zgrzytu całość odbieram bardzo pozytywnie.

Narysowana przez Talbota historia The Bloody Saints również trzyma poziom, ale głównym punktem programu jest jednak Antarctica z The Horrorist. Lloyd świetnie zilustrował klimatyczny horror, straszący atmosferą ciągłego niepokoju bardziej niż przemocą, której wcale nie zabrakło. Rysunki są tu o wiele mniej ponure i według mnie lepsze niż w V for Vendetta, idealnie zgrywają się ze scenariuszem Jamiego Delano, co sprawia, że ostatnie 100 stron tego TPB (mniej więcej tyle zajmuje Antarctica) stanowi najlepszy kąsek. Podsumowując, The Devil You Know to godne polecenia wydanie zbiorcze, stanowiące kilka bardzo dobrych historii spuentowanych czymś jeszcze lepszym. To i tak o wiele więcej, niż zakładałem przed lekturą. Gdyby nie zabrzmiało to śmiesznie (biorąc pod uwagę datę powstania komiksów wchodzących w skład tego tomu oraz ilość jeszcze nieprzeczytanych przeze mnie Trade'ów), napisałbym, że Hellblazer cały czas się rozwija. Chciałbym już być na bieżąco...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...